Bezy okazały się jadalne, niestety pozostały po nich już jedynie wspomnienia. Gdyby ktoś chciał popełnić takież, zapraszam tutaj: klik.
A skoro przeżyłam ;) to - wykorzystując drzemki Pana Syna - zrobiłam torcik. Tym razem coś niejadalnego, ale jakże przydatnego!
Jakoś tak się porobiło, że większość naszych znajomych właśnie została rodzicami albo zostaną nimi lada chwila. Teraz już wiemy dokładnie, na co idzie najwięcej kasy, więc odwiedzając młodych rodziców niesiemy w prezencie również pieluchy. Ale tak w paczce to jakoś nie w moim guście :) Torcik wygląda o wiEle lepiej!
Wkrótce powstaną kolejne pampersowe "wypieki", bo - odkąd zobaczyłam taki tort po raz pierwszy - marzyłam, żeby taki zrobić, a teraz mam okazję i - ku radości obdarowywanych - będę spełniać swoje marzenie :)
Widziałam takowy na , zdaje się, wypiekowym programie:D
OdpowiedzUsuńAle Wasz ładniejszy;)
uroczy :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny tort :) A stronę z bezowym przepisem znam i uwielbiam. Tyle tam pyszności, że powinni tego zakazać :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny torcik :) Też kiedyś jeden zrobiłam, ale z ręczników :) I gratuluję ślicznego synka :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń