poniedziałek, 31 stycznia 2011

6. Wspomnień ciąg dalszy...

Właśnie wróciłam z pracy. Oj, ciężko wrócić do obowiązków po TAKIEJ podróży!  
Głównym punktem naszej wyprawy, o której pisałam w poprzednim wpisie, było Władysławowo, ale zwiedziliśmy przy tej okazji cały Półwysep Helski. Jak tam pięknie! 








Codziennie rano - po śniadaniu - wyruszaliśmy, żeby coś zwiedzić, potem wracaliśmy do hotelu - był obiad, basen, siłownia, masaże... I tak minął tydzień.

Był też czas na zakupy! 
W Helu kupiliśmy kubki, doszłam bowiem do wniosku, że pamiątki powinny być użyteczne. Zbieraczom kurzu mówimy "nie!".


We Władysławowie kupiliśmy dzbaneczek do mleka; piękny, ręcznie malowany - tego nam brakowało, zwłaszcza, gdy przychodzili goście.


Były również zakupy książkowe i robótkowe, ale o tym opowiem Wam innym razem.  
Miłego popołudnia! :)

sobota, 29 stycznia 2011

5. Koniec ferii bliski...

Pierwszy tydzień ferii przyniósł mi przeziębienie, z dość wysoką gorączką niestety, więc było dużo leżenia i spania. Na drugi tydzień czekałam od września... Powód? Podróż poślubna :) Jeszcze we wrześniu myśleliśmy, że polecimy do Egiptu, ale później podjęliśmy decyzję, że chcielibyśmy naprawdę odpocząć, nie stresować się samolotami, zaginionymi na lotnisku bagażami... Wybraliśmy zatem Polskę i spa. Cały tydzień lenistwa, zabiegów (z czego numerem jeden okazał się masaż afrykański), zero gotowania, sprzątania, za to dużo zwiedzania... Cudna wyprawa! A jakie widoki! 




 Kto zgadnie, gdzie byliśmy??? [Mamusiu, nie podpowiadaj innym, proszę... :)]
W następnym poście więcej zdjęć i wrażeń :)  Pozdrawiam serdecznie!

czwartek, 13 stycznia 2011

4. Szarak - pierwsze koty za płoty!

Skończony kilka dni temu, mój pierwszy zszywany sweter. Czapki z głów dla tych, którzy takie robią! Raglan to była czysta przyjemność... No ale jest, choć ciut za duży. Ale ciepły niesamowicie i... zamierzam go nosić w srogie zimy :) 
Co do szczegółów technicznych:
włóczka: Extra Merino (Schachenmayr), kolor: popiel-melanż, nr 0092, 500 g
druty: 4 mm
wzór: kombinowany ;)

Zdjęć zrobiłam miliony, ale prawie wszystkie wylądowały w koszu :( Kiepskie światło! Zamieszczę to jedno, na którym coś widać, a może kiedyś uda mi się jeszcze porządnie sfotografować mojego szaraka.

  
To zwyczajny sweter, dodałam warkocz dookoła, żeby zaszaleć :] Że warkocze są włóczkożerne wiedziałam, ale żeby aż tak! Na ten warkocz(yk) poszło 6 dag włóczki!
Teraz czas na raglan, liczę na to, że w ferie znajdę trochę czasu na robótki... Włóczka czeka, druty w gotowości, jeszcze żebym zrozumiała tego magic loopa... 
Pozdrawiam i znikam, praca czeka. Miłego dnia!

poniedziałek, 3 stycznia 2011

3. Z resztek....

Sweter doczekał się jednego rękawa, guziki też już są, ale niestety skończyło mi się wolne. Będzie musiał "nabrać mocy" i odleżeć swoje. Są jednak rzeczy, które robi się szybciej... Oto "dzieło" rąk mych, z tytułowych resztek:


Lubię takie mini formy, no i to zestawienie kolorystyczne bardzo mi odpowiada. A jak Wam się podoba?

I to tyle na dziś - nie żebym weny nie miała ;), ale czekają na mnie sprawozdania, ocena opisowa czeka, koniec semestru coraz bliżej... Zdecydowanie mam co robić. Ale wrócę... Do zobaczenia!