niedziela, 18 grudnia 2011

70. Maszynę wyjęłam...

... no bo skoro nie rodzę, to czymś zająć się muszę ;)

Kiedyś znalazłam taki kursik i od tego właśnie zaczęłam - taka rozgrzewka po baaaaaaaaaaaaaaardzo długim nieobcowaniu z maszyną. Zdjęcie zahaczyło lekko o photoshopa, stąd ten artystyczny wyraz... ;)


Chustecznik to ten na pierwszym planie. Na drugim planie natomiast coś, czego potrzebowałam od dawna!



Teraz szydełka będą w jednym miejscu. Druty też by pewnie życzyły sobie takiego etui i... pewnie kiedyś się go doczekają.
Póki co to tyle. Choć planów w głowie kłębią się miliony.
Zmykam na obiad, a Was pozdrawiam, dziękując jednocześnie za odwiedziny i komentarze. Do następnego wpisu zatem!

1 komentarz:

  1. O! To jest pomysł! A u mnie druty i szydełka w takim nieładzie. Trzeba zatem odgapić od Agnieszki:D No przepraszam, sama się prosisz:D

    OdpowiedzUsuń